Kiedy słyszymy „Włochy”, to kilka pierwszych rzeczy, które przychodzą nam na myśl, to moda i jedzenie. No właśnie, bo kto nie słyszał o pizzy, o lodach, słodkościach i innych makaronach, których rodzajów jest chyba więcej niż ludzi na świecie. No dobra, trochę przesadziłem, ale z pewnością jest to niepoliczalna ilość. Wszak każda mamma czy nonna zrobi swój makaron na swój sposób.
Będąc we Włoszech nie można nie rozkochać się we włoskim jedzeniu. Restauracje prześcigają się w serwowaniu regionalnych wspaniałości jak i tych, które są powszechnie znane. Jechać do Włoch i stołować się tylko w McDonaldzie czy innych fast foodach to po prostu grzech. Choć przyznam się Wam, że ja raz taki grzech popełniłem i następnym razem będę wolał iść spać głodnym niż nawsuwać się McCzikena. No trudno, stało się, odpokutowałem, poprawiłem się.
Jedzenie jest wszechobecne nie tylko w restauracjach, jest go także pełno w języku. Co to oznacza? Że Włosi mają także swoje powiedzenia, zwroty czy przysłowia związane z jedzeniem. Oto kilka z nich:
- avere il prosciutto sugli occhi (dosł. mieć szynkę na oczach) – nie dostrzegać tego, co jest oczywiste
- cadere dalla padella alla brace (dosł. spaść z patelni na ruszt) – wpaść z deszczu pod rynnę
- essere una testa di rapa (dosł. być główką rzepy) – być głupim, mieć kapuścianą głowę
- non tutte le ciambelle riescono col buco ( dosł. nie wszystkie ciambelle udają się z dziurką) – nie zawsze wszystko udaje się tak, jak byśmy sobie tego życzyli
- che pizza! – ale nuda!
- molto fumo e poco arrosto – (dosł. dużo dymu, mało pieczeni) – z dużej chmury mały deszcz
- chi ben cena, ben dorme – kto dobrze zje, ten dobrze śpi
- andare a tutta birra – jechać bardzo szybko, na pełnym gazie
- dire pane al pane – nazywać rzeczy po imieniu