Kiedy chodziłem do liceum, chciałem zdawać egzamin maturalny z języka obcego, w tamtym czasie był to język niemiecki. Summa summarum, nie zdawałem go, ba! w ogóle nie zdawałem języka obcego na maturze, bo nie musiałem. Nie był on dla mnie obowiązkowy. Moja nauczycielka odwiodła mnie od pomysłu tego egzaminu, bo miałem zbyt mało godzin „niemca”, żeby pozwolić sobie na taki egzamin. Chodziłem do liceum zawodowego, gdzie nacisk był na przedmioty zawodowe, a nie jakiś tam język obcy. A na co to, komu było potrzebne?!
Po latach, kiedy już na dobre zacząłem przygodę z językiem włoskim, pomyślałem, że może fajnym pomysłem byłyby studia filologiczne. No tak, wszystko fajnie i ładnie, ale przecież nie mam matury z języka obcego. No fakt, każdy powtarzał, że na zaoczne przecież nie jest wymagana i takie tam. No nie wszędzie tak jest więc mimo wszystko, furtka do studiowania filologii była nadal zamknięta. Ci, którzy śledzą blog, wiedzą, że podjąłem się tego wyzwania i zrobiłem maturę z włoskiego. Dokładnie 3 lata temu. Zdałem ją z całkiem przyzwoitym wynikiem jak na kogoś, kto nie uczył się języka w szkolnym stylu, nie uczył się też jak zdawać dzisiejszą maturę. To była też jedna z barier do pokonania, którą przeskoczyłem i…mam chyba (nawet nie chyba, a z całą pewnością) jako jedyna osoba z mojej klasy z liceum, maturę z języka obcego. Wiem, wiem…w dzisiejszych czasach to żaden wyczyn zdać maturę. Jednak jak się zdaje typowy szkolny egzamin po 16. latach od zakończenia liceum, to jednak jest to jakieś życiowe wydarzenie. No ale…do brzegu.
Furtka otwarta, czas poszukać uczelni gdzie będzie zaoczna filologia włoska I stopnia. Powiedzmy, że udało mi się znaleźć odpowiednią uczelnię, ale chyba zabrakło mi wtedy (2017 r.) odwagi jednak na podjęcie tego wyzwania no i co tu ukrywać, funduszy także.
Dzisiaj mogę sobie na to pozwolić. Dlatego też zdecydowałem się wziąć byka za rogi i spróbować. A co mi szkodzi.
Jakie mam wyobrażenia o studiowaniu filologii? Czego się spodziewam? Jakie mam oczekiwania? To pytania, na które wciąż szukam odpowiedzi. Oczywiście, z grubsza odpowiedziałem sobie na nie po obserwacji znajomych, którzy studiują filologię obcą.
Wszyscy dookoła zapewniają, że nie jest to standardowy kurs języka obcego. No z pewnością nie jest. Przecież sama nauka języka obcego nie zajmuje 100% studiowania. Oprócz tego jest jeszcze milion innych przedmiotów, z którymi trzeba będzie się zmierzyć. Wszystkie językoznawstwa, wstępy do tłumaczeń, literaturoznawstwo czy sama literatura. Nie będę ukrywać, że właśnie te „przydatki” w czasie studiów kręcą mnie dość mocno. Znam ludzi, którym sen z powiek spędza nauka o literaturze. Nie wiem, czy mnie też będzie spędzać sen, czy nie, ale jestem bardzo ciekawy tego przedmiotu. Samemu też czytałem jakieś opracowania, ale wiecie, jak to jest, jak się czyta dla samego czytania, to też nie za specjalnie czasem zwraca się uwagę na różne kwestie. Tu, mam nadzieję, potraktuję te kwestie już bardziej szczegółowo. Z pewnością na wykładach zostanie zwrócona mi uwaga na wiele różnych aspektów związanych z literaturą. Poznanie kręgu kulturowego, którego język chcę studiować, to przecież w dużej mierze literatura. Może za bardzo idealizuję, ale przecież miałem pisać o swoich wyobrażeniach.
Jestem ciekawy zajęć z gramatyki opisowej języka włoskiego. Jak wiecie, jestem mocno gramatyczny pod względem nauki języka obcego, dlatego też kręcą mnie te wszystkie zawiłości językowe, co jak nazwać, jak opisać, co jest przyimkiem, a co przysłówkiem i dlaczego stoi w tym, a nie w innym miejscu. Widziałem jakieś tam notatki w Internecie z tego przedmiotu, nie będę ukrywać, że oczka się uśmiechnęły do tego. Zresztą na moich pierwszych studiach, kiedy to miałem łacinę, właśnie to zagadnienie szło mi najlepiej.
Oczywiście, wiem, że będą przedmioty, o które będę pytać, co robią na filologii, ale to przecież na każdych studiach są takie zajęcia z…kosmosu wzięte. Trzeba będzie przez nie przebrnąć i tyle.
Studiując filologię włoską, będę też spełniać swoje marzenia. A czy nie o to chodzi, żeby to właśnie robić? Wierzę, że te studia dadzą mi wiele radości i pozwolą spojrzeć na język pod innym kątem, pod kątem działania języka, jego mechanizmu. Podstawę do studiowania mam dość solidną (moim zdaniem) dlatego też czuję wewnętrznie, że sobie poradzę.
Wiem, że program studiów zaocznych będzie okrojony w porównaniu ze studiami dziennymi. Widać to już na pierwszy rzut oka porównując plan. Nie oznacza to jednak, że studia są gorsze. Owszem, chciałbym studiować dziennie, ale nie ma takiej możliwości. Nie ma jednak co narzekać, dobre i takie studia. Przecież jak człowiek chce się uczyć i nauczyć, to nauczy się także na zaocznych studiach.
Jeśli chodzi o plan, to będę mierzyć się z takimi przedmiotami jak Praktyczna nauka i zastosowanie języka obcego, a w tym takie moduły jak gramatyka, wymowa, słuchanie i mówienie, czytanie i pisanie. Następnie drugi język obcy, ja wybrałem hiszpański. Komunikacja interpersonalna, wstęp do językoznawstwa, wstęp do kulturoznawstwa, sztuka wystąpień publicznych, ochrona własności intelektualnej oraz BHP i ergonomia.
Wiadomo, I semestr, I rok, to i przedmioty mało filologiczne. Ale cieszę się z tego językoznawstwa i kulturoznawstwa. Powiem Wam w tajemnicy…doczekać się nie mogę 😀
4 thoughts on “Dlaczego zdecydowałem się na…filologię włoską?”