Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat. Ha! Nie no, żartuję. Tzn. nie żartuję, że na temat. No dobrze, zacznę może już, bo się tylko zakręciłem chyba.
Temat, który chciałbym dzisiaj poruszyć, ciągnie się jeszcze od czasów, kiedy sam się uczyłem, a potwierdził się, odkąd sam zacząłem prowadzić zajęcia. Mianowicie chodzi o pracę z tekstem, ale takim dłuższym tekstem. Nie jakimś krótkim dialogiem. Faktem jest, że podręczniki do nauki języka włoskiego są okrojone z takich tekstów, ale zawsze można je uzupełniać. Chyba na ten moment jedynie „L’italiano all’università” proponuje dłuższe teksty, a czasem nawet dwa, z czego czasem jest jeden długi, nawet na całą stronę, dialog.
O co chodzi z tymi tekstami? Zauważyłem, że uczeń, który ma przed sobą tekst, czuje się niezręcznie, boi się go, boi się, że nie zrozumiem wszystkiego, a w sumie nie zrozumie nic. Nagle okazuje się, że wszystkie słówka, zwroty, które do tej pory opanował, wyparowały. Nie daj Bóg, jak w tekście mamy mix czasów, trybów i przedziwnych konstrukcji. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie się boi. Dlaczego?
Dłuższe teksty to kopalnia nowych słów, zwrotów. Zabieramy się za czytanie raz, drugi, szukamy niezrozumiałych dla nas słówek. Tłumaczymy je sobie. Czasem jest tak, że mam ochotę szczególnie zwrócić uwagę na jakiś ciekawy zwrot czy użycie słówka. Czasem jest też tak, że to uczeń prosi o wytłumaczenie jakiegoś zwrotu. I nagle okazuje się, że strach był niepotrzebny, bo przecież nie tłumaczymy słowa po słowie, łapiemy kontekst, globalne zrozumienie. Do tego wszystkiego staram się zadawać pytania celem potwierdzenia zrozumienia tekstu. Czasami jest to ćwiczenie vero-falso proponowane przez podręcznik.
Staram się też często powtarzać, że nie wszystkie słowa należy znać z całego tekstu. Wręcz niektóre są nam zbędne (nie oznacza, że nie warto ich nigdy poznać). Czytając tekst, wyłuskajmy to, co z niego najcenniejsze, wiedzę, przekaz, treść. Ważne jest maksymalnie spore zrozumienie, ale zawsze powtarzam, że nie jesteśmy tłumaczami i nie tłumaczymy z włoskiego na polski jakiegoś naukowego tekstu.
Często wystarcza mi, jak uczeń złapie sens zdania, kontekst. No, chyba że mamy do przećwiczenia daną konstrukcję i trzeba przetłumaczyć dosłownie, aby złapać jej sens i przekaz oraz potrzebę użycia w danym zdaniu.
Najważniejsze jest dla mnie na zajęciach, aby po przeczytaniu dłuższego tekstu, uczeń wiedział, o co chodzi w tekście, umiał o nim opowiedzieć, odpowiedzieć na pytania zadane do tekstu. Nie przepytuję przecież z każdego słowa, które znajduje się w tekście. Nie o to chodzi. A im częściej będziemy czytać dłuższe teksty na zajęciach, tym bardziej okaże się, że słówka, zwroty, które są przecież powtarzalne, same wejdą do głowy po kilkukrotnym ich przeczytaniu.
Uwierzcie mi, że sam czytając np. książkę po włosku, nie rozumiem wszystkiego tak mega dosłownie, słowo po słowie. Kiedy przeszkadza mi jakieś upierdliwe słowo, które się powtarza, to je sprawdzam w słowniku. Wiele robi też kontekst. Nie uczę się przecież książki czy artykułu na pamięć. Wyłuskuję z tekstu słowa, które wydają mi się niezbędne do dalszej edukacji, do zrozumienia tekstu.
Dlatego też uważam, że zasiadając do dłuższego tekstu i jego analizy nie należy się obawiać. Nie ma czego. Poza tym warto zauważyć, że teksty są niejednokrotnie przyczynkiem do fajnej dyskusji, nie tylko na temat tekstu, ale niekiedy do opowiedzenia czegoś o swoim życiu na podstawie tekstu. Uczymy się dzięki temu argumentacji.
Kto mnie zna, ten wie, że kocham gramatykę, ale ostatnio teksty stały się coraz bardziej częstym gościem na zajęciach. Wiadomo, że nie od pierwszej lekcji, bo trzeba jednak zbudować bazę słownictwa, ale na dalszym etapie nauki, dłuższe teksty są czasem niezłym zastępstwem typowych zajęć gramatycznych (które odbyć się muszą także).
Pamiętajcie, proszę, że zasiadając do dłuższego tekstu na zajęciach, warto wycisnąć z niego jak najwięcej dla siebie. Najwięcej nie oznacza, że tekst ma być opanowany w 100%. Ważne, żeby umieć o nim opowiedzieć.
Ps. 1 A może ten kłopot wynika też z tego, że po prostu za mało czytamy nawet w języku obcym?
Ps. 2 Powyższe teorie są oparte na doświadczeniu, książki mogą mówić zupełnie coś innego, ale książki swoje, życie swoje i doświadczenie swoje.
2 thoughts on “Długi tekst na zajęciach z włoskiego? Nie bój się!”