Zapraszam na drugą część zmagań z n(ie)auką języka włoskiego. Pierwszą część znajdziecie TUTAJ.
Mowa:
Uczysz się języka włoskiego już kilka lat. Niestety nadal masz wrażenie, że mówisz słabo? Może masz blokadę, bo za bardzo skupiłeś się na ćwiczeniu jednej umiejętności,zaniedbując konwersacje. A przecież to mówienie powoduje komunikację z drugim człowiekiem. Co zrobić? Mów do samego siebie na początek. Mów na głos. Słuchaj samego siebie, słuchaj, jak brzmi Twój głos w języku obcym. To bardzo ważne. Dzięki temu nie będziesz bać się rozmawiać z Włochem bądź innym interlokutorem w języku włoskim. Mówienie do siebie nie sprawdzi jednak poprawności.
Wtedy polecam także tradycyjne konwersacje, najlepiej z native speakerem. Internet w dzisiejszych czasach oferuje milion możliwości rozmowy z rodowitymi użytkownikami języka włoskiego. Specjalne aplikacje, specjalne platformy do komunikacji. Jest tego mnóstwo. Jednak ważna rada. Przed konwersacjami nie przygotowuj się specjalnie. Nie powtarzaj gramatycznych regułek, zasad, wyjątków. Nie powtarzaj słownictwa z danej dziedziny. To nic nie pomoże. Idź na żywioł. Przecież jak pojedziesz do Włoch i spotkasz grupę fajnych (czego Ci życzę) ludzi i zaczniesz z nimi rozmawiać, to nie powiesz im, że pogadacie za godzinę „bo muszę powtórzyć czas passato prossimo, gdyż nie wiem jak opowiedzieć o tym, co robiłem tydzień temu”. To tak nie działa.
Włącz słowotok, mów to, co uważasz, że powinieneś w danym momencie powiedzieć. Włącz myślenie po włosku. Na początku będzie ciężko, fakt. Jednak z każdą konwersacją po włosku zobaczysz, jak przychodzi Ci mówienie z automatu. To jest sprawdzone. Na mnie. Więc wiem, o czym piszę. Nie bój się mówić, nikt Cię nie wyśmieje, że się zaciąłeś, użyłeś złego czasu, albo przyimka. Żeby tak wszyscy obcokrajowcy mówili po polsku, jak Ty po włosku…jestem zadowolony, kiedy obcokrajowiec próbuje mówić w naszym języku, stara się i chce się skomunikować. Nie przyszłoby mi do głowy, by go wyśmiać albo po chamsku poprawiać. Mogę zasugerować, że coś mówi się inaczej, ale jeśli to, co powiedział, jest dla mnie zrozumiałe, to nie poprawiam. To działa w obie strony.
Pisanie:
Oglądasz, słuchasz, mówisz…ale czasem trzeba coś napisać. Ta forma jest chyba najłatwiejsza. Możesz zastanowić się, co piszesz, jak piszesz i sprawdzić wcześniej, czy są błędy. Kiedy jednak przychodzi do napisania dłużej formy wypowiedzi, siedzisz i zastanawiasz się, czy użyłeś dobrej konstrukcji „bo mi nie pasuje, nie gra, nie podoba się, nie czuję jej”. Pisz więc jak najwięcej, niech będzie to nawet pamiętnik. Poświęć 15 minut przed snem, usiądź przy biurku, stole czy na łóżku i zacznij pisać. Po włosku oczywiście. Jeśli masz kogoś wśród znajomych, kto zna dobrze język włoski, daj mu np. raz na tydzień do sprawdzenia napisany tekst. Nie wstydź się. Chodzi o pisanie o rzeczach oczywistych, np. „wstałem dziś rano, był piękny poranek, poszedłem do pracy, spotkałem koleżankę sprzed lat, zjadłem z nią obiad, poszedłem na spacer z psem, jutro zrobię zupę pomidorową”.
Kiedy masz zadaną pracę domową przez lektora, np. „opisz swoje dzieciństwo”, to naprawdę, nie musisz pisać prawdy i tylko prawdy. Nauczycielowi nie chodzi o poznanie Twojego dzieciństwa. Zresztą i tak tego nie zweryfikuje. On chce sprawdzić, czy umiesz stosować konstrukcje gramatyczne i czy znasz słownictwo. To fajna forma doskonalenia umiejętności pisania, ponieważ możesz lać wodę, ile wlezie. Opisuj wakacje, na których byłeś (a jak nie byłeś to i tak opisz wakacje z wyobrażeń). Dobrą formą pisania jest także przepisywanie, np. artykułu z Internetu. Dlaczego? Przepisując, widzimy pewne konstrukcje czarno na białym.
Podsumowując te dwa wpisy „Nie ucz się języka włoskiego (obcego), uważam, że należy zmienić przede wszystkim podejście, jeśli chodzi o naukę. To rada nie dla wszystkich, a tylko dla tych, którzy tracą sens uczenia się języka włoskiego.
Zamień słowo „muszę” na „chcę”.
Zobaczcie, jak to wygląda w praktyce:
Muszę przeczytać dziś rozdział książki (bleee)
Chcę dziś przeczytać rozdział książki
Muszę usiąść dziś na 1,5 h do włoskiego (bleee)
Chcę dziś przez 20 minut usiąść do ćwiczeń z gramatyki, a jutro zrobię 20 minut ćwiczeń leksykalnych
Muszę nauczyć się listy 50 słówek
Chcę się nauczyć 50 słówek, dzięki którym zrozumiem tekst, którego tytuł mi się podoba
Muszę odrobić pracę domową (bleee)
Chcę zrobić pracę domową, bo dzięki temu więcej poćwiczę preposizioni
Muszę iść dziś na lektorat z włoskiego (bleee)
Chcę iść na lektorat z włoskiego, bo dzisiaj dowiem się pewnie czegoś nowego.
NIC nie musisz, MOŻESZ chcieć. Uczysz się dla przyjemności, a nie z przymusu. Może to oczywista oczywistość, ale to Ty sam zapisaliśmy się do szkoły językowej, sam zacząłeś się uczyć włoskiego, bo chciałeś. Nie zatrać tej przyjemności.
4 thoughts on “Nie musisz uczyć się języka włoskiego (obcego) #2”