Poniższe porady będą przydatne głównie do nauki języka włoskiego, ale mają one zastosowanie także w nauce każdego innego języka obcego.
Wyobraź sobie taką sytuację. Jedziesz do Włoch (bądź jakiegokolwiek innego kraju, omijaj jednak San Escobar). Zakochujesz się w języku włoskim. Wracasz i rozpoczynasz naukę tego języka. Kupujesz milion repetytoriów leksykalnych, gramatycznych, z płytą, bez płyty, z kasetą czy bez. Wchodzisz jednak w Internet i w wyszukiwarce Google wpisujesz frazę „jak uczyć się języka włoskiego”… i co wyskakuje?
Jak uczyć się języka włoskiego:
– w domu
– w samodzielnie
– najlepiej
– najszybciej
– najkrócej
Dodatkowo znajdziesz 1000 porad jak osiągnąć najszybciej efekty, milion porad jak zacząć mówić, 3 zasady jak się uczyć, 7 porad dla samouków oraz porady błyskawicznej nauki języka włoskiego. Ile ludzi, tyle porad, każda inna i szczerze mówiąc można dostać tylko zawrotu głowy. Do tego poradnikowego zawrotu głowy dorzucę jeszcze kilka swoich, ale… jak NIE uczyć się języka włoskiego. Tak, dobrze czytasz. Jak tego nie robić, a więc jakich błędów unikać i nie popełniać na samym początku jak i w trakcie nauki.
„WŁOSKIEGO MOŻNA NAUCZYĆ SIĘ W 30 DNI”
Tak, a słonia da się nauczyć tańczyć na porcelanowej filiżance. Nie ma mowy. Nie, nie i jeszcze raz nie. Dostaję ataku alergii, kiedy w zasięgu moich oczu jest książka „Włoski w miesiąc”, „Włoski w 30 dni”. Powtórzę się… NIE! W 30 dni możemy opanować…nie, w zasadzie nic. No dobra, może oprócz odmiany kilka czasowników oraz nauczenia się rzeczowników z rodzajnikami. Będziesz w stanie się przedstawić i w zasadzie tyle. To nawet nie podstawy podstaw. Oczywiście to są moje założenia, z którymi możesz się nie zgadzać, wejść ze mną w polemikę oraz przedstawić własne zdanie, że jednak się da. Od razu mówię, nie da się nauczyć języka w 30 dni. No chyba, że będzie to nauka po 10 h dziennie, bez przerwy. Ale i tak po 30 dniach będziesz mieć tylko skołatane serce od zbyt dużej ilości kawy 😀
Oczywiście zakładam, że te 30 dni należy traktować w przenośni. Niemniej jednak, aby osiągnąć poziom A2, należy odbyć 180-200 h nauki. Ale czy poziom A2 mówi o tym, że nauczyliśmy się już języka? Ano nie. To jedynie solidne podstawy do dalszej żmudnej pracy.
„POUCZĘ SIĘ DZIŚ ALBO PO JUTRZE, A MOŻE ZA TYDZIEŃ”
GRZECHY NIEREGULARNEJ NAUKI
Ileż to osób cierpi na prokrastynację 😀 czyli na (nazwijmy to kolowialnie) „nie chcę mi się, zrobię to później”. To jeden z kardynalnych błędów, którego nie powinieneś popełniać nigdy, na żadnym etapie nauki języka włoskiego. Nieregularna nauka nie zmusza nas do myślenia, ciągle odświeżamy tę samą partię materiału, ciągle zaczynamy od tego samego punktu. Nie ma mowy o skupieniu się. Jedynym efektem, jaki osiągniesz, to zniechęcenie, brak motywacji i przerwanie nauki w ogóle. To trochę porównywalne z wykupionym karnetem na siłownię. „Skoro już kupiłem, to chodzę raz na tydzień, czasami dwa razy w miesiącu albo nie chodzę w ogóle.” Tym sposobem efektów nigdy nie osiągniesz.
„SKUPIĘ SIĘ TYLKO NA GRAMATYCE”
Słownik języka polskiego definiuje gramatykę, jako zbiór reguł opisujących system języka. Oznacza to, że gramatyka ubiera cały język w pewne reguły, zasady i porządkuje go. Bez gramatyki ani rusz. To dzięki niej my, ludzie jesteśmy doskonale rozumiani przez odbiorców oraz rozumiemy innych. Jest jednak pewne „ALE”. Nie możesz skupić się tylko i wyłącznie na nauce gramatyki, pomijając jednoczesną naukę słownictwa. Jak napisałem wyżej, gramatyka ubiera cały język w pewne reguły, a z czego składa się język jak nie właśnie ze słów. Językoznawcy napiszą, że nie ze słów, ale ze zbioru znaków, zbudowanych z fonemów, tj. morfemów, wyrazów i stałych zwrotów i wyrażeń. To prawda, ale nie o to tu teraz chodzi. Podsumowując, samą gramatyką nie będziesz w stanie nic zdziałać, jeśli nie będziesz uczyć się jednocześnie słownictwa. O potrzebie nauki gramatyki (wraz ze słownictwem) pisałem TUTAJ. Poza tym sama nauka gramatyki spowoduje zapewne w Tobie barierę językową. Dlaczego? Bo będziesz bał się odezwać, gdyż powiesz coś niegramatycznie i od razu będziesz uważał, że Włoch nas wyśmieje albo nie zrozumie. Albo jedno i drugie. Nic bardziej mylnego.
Niech zasady gramatyczne przechodzą w naszej głowie metamorfozę. A reguły niech stają się intuicyjnie używanym środkiem komunikacji.
„SKUPIĘ SIĘ TYLKO NA SŁOWNICTWIE”
Podobnie rzecz się ma jak przy nauce gramatyki. Nie można skupić się TYLKO na nauce słownictwa samego w sobie. Oczywiście, dobrze, że będziesz wiedzieć jak powiedzieć las, segregator, piłka do metalu, nóż, miłość i wiele innych słów. Jeśli jednak nie będziesz potrafił zbudować z tych wyrazów zdania, to na cóż Ci one. Jednak, o tym jak buduje się zdania, mówi nam…gramatyka 😉 Dlatego jedno bez drugiego nie funkcjonuje.
Innym problemem jest nauka słówek bez kontekstu. Znasz zapewne ten powielany szkolny błąd. Na kartce papieru są dwie kolumny, po lewo w języku obcym, po prawo jego tłumaczenie (albo odwrotnie, zależy, jak kto lubi i jak mu wygodnie). Nauczysz się dzięki temu mnóstwo słów. Niestety bez praktycznego zastosowania. Samo słowo bez kontekstu jest nic nieznaczącym symbolem, nazwą. Znaczenia nabiera właśnie w kontekście.
„JĘZYK WŁOSKI JEST ŁATWY BO JEST PODOBNY
DO JĘZYKA POLSKIEGO”
Z powyższą opinią spotkałem się nie raz i nie dwa, a nawet i nie trzy razy. Czy język polski jest łatwy? Zapytaj obcokrajowca o język polski i każ mu powiedzieć „chrząszcz brzmi w trzcinie” albo „stół z powyłamywanymi nogami”. Polegnie. Język włoski nie jest podobny do języka polskiego. Gramatyka też nie jest specjalnie podobna. Owszem, zadawanie pytań w języku włoskim jest poprzez intonację jak w języku polski, a nie poprzez inwersję, jak np. w języku niemieckim. Nie pozwala to jednak stwierdzić, że to podobne do siebie języki. W języku włoskim nie mamy znanych nam z języka polskiego, gramatycznych przypadków, są za to przyimki, które w jakiś sposób określają je. W języku włoskim mamy za to tryb łączący, czyli congiuntivo, a tego zaś nie mamy w języku polskim. Nastawienie na samym początku nauki, że „ogarnę język włoski, bo jest podobny do ojczystego” jest kolejnym kardynalnym błędem.
„MAM JEDEN PODRĘCZNIK I TO MI WYSTARCZY”
No nie wystarczy. Zapewniam, że nie. Z zasady w podręcznikach jest zarysowana pewna partia, część materiału. Zjawiska gramatyczne są tylko zaakcentowane, na pewne struktury jest przeznaczonych np. tylko 5 ćwiczeń. Tak, słownie pięć. Czy robiąc 5 ćwiczeń na passato prossimo, czy nie daj Boże na następstwo czasów (na to może poświęcone być więcej ćwiczeń, np. 8 😀 ), porządnie przećwiczysz te elementy gramatyki? Dlatego też trzymanie się kurczowo tylko jednego podręcznika niestety nie gwarantuje sukcesu. Poza tym każdy podręcznik tłumaczy te same zagadnienia w różny sposób, podając różne przykłady. Zaglądaj więc do różnych książek, podręczników, repetytoriów tak polskojęzycznych jak i włoskojęzycznych. Dzięki temu łatwiej będzie Ci zrozumieć trudniejsze partie materiału. Ale pamiętaj, że to nie liczba, ale jakość książek stanowi o ich wartości. Można mieć ich kilka, ale nie tońmy w tysiącu podręczników bo to również donikąd nie prowadzi. Umiar, umiar i jeszcze raz umiar.
Porad jak nie uczyć się języka włoskiego jest z pewnością więcej i gdybym tak przysiadł i szczegółowo wypisał to z pewnością zniechęciłbym Cię do nauki języka. Okazałoby się, że jest więcej porad, czego nie robić, niż samych porad, co robić, aby nauka była efektywniejsza. Niemniej jednak, jeśli będziesz starać się unikać powyższych błędów, złych założeń przy nauce języka, z pewnością będzie Ci łatwiej uczyć się. Nie gwarantuję sukcesu, bo sukces możecie osiągnąć tylko i wyłącznie własną sumienną pracą. Ale z pewnością poprawisz jakość swojej nauki i ustrzeżesz się złych nawyków.
6 thoughts on “Jak NIE uczyć się języka włoskiego…”