Porywam się z motyką na Słońce. Tak! Na Słońce. Wybrać 5 książek z Włochami w tle, graniczy z cudem. W gąszczu książek, jakie mam w domu, a mam ich naprawdę dużo, część z nich jest związana z Włochami. Są to książki o historii Włoch, biografie cesarzy rzymskich, powieści, opowiadania i czytadła.
Książki z Włochami w tle mają najczęściej pewną ustaloną formułę. Aby książka była chwytliwa, musi być nieszczęśliwa kobieta. Może być porzucona przez męża, wdowa albo singielka, która ma dosyć samotnego życia. Obowiązkowo musi mieć jakąś życzliwą jej przyjaciółkę. Dodatkowo mile widziane są też pieniądze, za które będzie mogła wyjechać do Włoch, a tam dodatkowo będzie mogła wynająć pokój, apartament albo nawet kupić stary dom, który wyremontuje z pomocą swoich nowych włoskich przyjaciół, których pozna w tajemniczych okolicznościach. Ewentualnie może go dostać w spadku, bo nagle okazuje się, że jej wujek, babcia, ciotka, ojciec czy inna dziesiąta woda po kisielu, była Włochem, Włoszką i to właśnie jej przypadł spadek. Kiedy już wyremontuje dom, będzie w nim mieszkać szczęśliwa, otoczona przyjaciółmi, dobrym jedzeniem oraz miłością życia, którą pozna na jakiejś imprezie u swojej „psiapsiółki”, którą także pozna nie wiadomo, w jaki sposób. To wszystko oczywiście musi dziać się w…Toskanii. Nie ma innej opcji. Tylko Toskania.
Owszem, trochę ironizuję. Patrząc obiektywnie, tak to mniej więcej wygląda w większości tego typu książek. Oczywiście nie uważam takiej fabuły za coś złego.
Moje ulubione książki z Włochami w tle są trochę inne niż zarysowana fabuła powyżej. Choć nie ukrywam, znajdzie się też jedna dotycząca Toskanii. No nie da się od tego uciec. Od niej też zaczniemy. Gotowi na spotkanie z pięcioma książkami z Włochami w tle?
Imogen Edwards-Jones „Toskania dla początkujących”
Kiedy znalazłem ją wśród tysiąca książek w księgarni i przeczytałem opis na okładce, pomyślałem, że to pozycja dla mnie. Jechałem akurat do Warszawy, więc pomyślałem, że będzie to łatwa i przyjemna lektura na podróż. Czy tak było? W zasadzie tak.
Główna bohaterka, Belinda postanawia porzucić swoje dotychczasowe życie. Nie zaskoczę Was, jeśli napiszę, że nowe życie chce rozpocząć w słonecznej Italii. Tak też się dzieje. Belinda buduje swoje życie od początku. Poznaje nowych przyjaciół, otwiera mały, przytulny hotelik. Żyć nie umierać. Niestety ten spokój burzą różne perypetie i wrogo nastawiona konkurencja. Pomyślicie, biedna Belinda. Nic bardziej mylnego. Główna bohaterka niestety nie emanuje sympatią. Jest szorstka i zarozumiała. Jej córka, Mary, nastoletnia dziewczyna zachowuje się trochę jak piesek spuszczony z łańcucha. Jest infantylna i nie wie za bardzo, na czym polega życie.
Zapytacie dlaczego ta książka znalazła się w tym zestawieniu? Otóż dlatego, że opisy toskańskiego krajobrazu, przepisy na pyszne toskańskie dania oraz mimo wszystko klimat tamtych stron, przyciąga. Czuć powiew ciepłego powietrza, pachnącego oliwkami. Chciałoby się spędzić tam wakacje i zajadać te wszystkie pyszności, o których wspomina autor książki.
Diego Galdino „Pierwsza kawa o poranku”
„Przed otwarciem baru właściciel czyści ekspres, sprawdza ciśnienie i zaparza pierwszą kawę, którą wylewa. Następnie przygotowuje kawę dla siebie. Pierwsza poranna kawa jest dla baristy. Zawsze.”
Ten cytat wystarczył mi, aby zakochać się w tej książce. To takie colpo di fulmine (miłość od pierwszego wejrzenia). Jeśli do tego dołożymy zapach kawy, młodego baristę i Rzym to może mam wyjść mieszanka wybuchowa. Eksplozja w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Eksplozja miłości, zauroczenia i nutka nieśmiałości w momencie, kiedy w kawiarni u Massimo pojawia się piękna, tajemnicza, zielonooka Francuzka, Genevieve, która zamawia filiżankę herbaty różanej.
Jeśli jesteście fanami kawy, koniecznie musicie przeczytać tę książkę. Ona cała pachnie kawą. Dodatkowo można się dowiedzieć z niej jak przygotować różne rodzaje kawy, jak celebrować tę chwilę, kiedy kofeina łączy się z naszymi kubkami smakowymi.
Tajemnicza Francuzka, zakochany barista (najprawdopodobniej alter ego pisarza), zapach kawy. Cóż trzeba więcej…
Martin Zöller „Rzymskie zauroczenie”
Po raz kolejny kawa, Rzym i miłość. To nic. Tym razem jednak okrywanie Wiecznego Miasta przypadło Martinowi, blond Niemcowi, który dzięki temu, wyróżnia się spośród tłumu.
Kiedy Martin dostaje propozycje pracy w Rzymie (jest dziennikarzem), nie zastanawia się ani chwili. Pakuje walizki i wyrusza w podróż swojego życia. Jak na Niemca przystało, jest porządny, ułożony. Odrung muss sein! Czy chaotyczny Rzym przypadnie mu do gustu? Tak. Jednak nie bez serii wpadek i dziwnych zabawnych przygód.
Książka jest zdecydowanie dla ludzi, którzy chcą zatracić się, czytając. Doskonała pozycja dla wielbicieli Włoch, ale nie tylko. Kto lubi chwilę wytchnienia, ceni sobie odrobinę spokoju, to znajdzie to w tej książce. Dodatkowym atutem pozycji są wstawki włoskich wyrazów w dialogach, co jeszcze bardziej potęguje włoski klimat.
Mario Puzo „Rodzina Borgiów”
Puzo to klasyk włoskiej prozy. Rodzina Borgiów zasługuje na szczególną uwagę z kilku powodów. Opisuje czasy, kiedy nie było Włoch na mapie politycznej Europy. Był to czas zlepku państewek włoskich, które każde z osobna się zwalczały. Opowiada o czasach papieża Aleksandra VI i jego rodzinie. Rzeczywistość przeplata się z fikcją. Niemniej jednak w książce występuje bardzo dużo historycznych postaci takich jak np. Niccolò Machiavelli czy oczywiście dzieci samego papieża (Lukrecja, Cesare, Joffre). Tak, ten papież miał dzieci.
Aleksander VI, który, zanim został papieżem, nazywał się Rodrigo Borgia. Wierzy silnie w swoją nieomylność, dlatego też grzeszy ile popadnie. Puzo ukazuje Borgiów jako pierwszą mafijną rodzinę. Przed osiągnięciem własnych celów nie zawahają się użyć podstępu, szantażu, nie mówiąc już nawet o zadawaniu śmierci.
Praca nad książką zajęła autorowi ponad 20 lat. Nie zdążył jej ukończyć. Po jego śmierci zrobiła to jego przyjaciółka, Carol Gino.
Jeśli ktoś interesuje się historią oraz polityką na najwyższych szczeblach to książka ta spełni jego oczekiwania. Moje spełniła w całości.
Mary Beard „SPQR. Historia starożytnego Rzymu”
W swoim studenckim życiu (studiowałem historię) przeczytałem nie jedna i nie dwie, a całą masę książek dotyczących historii starożytnego Rzymu. „Biblią” dla studentów I roku historii była (i chyba nadal jest) „Historia starożytnego Rzymu”, której autorką jest Maria Jaczynowska. Nie ukrywam, że trzeba było znać tę książkę niemalże na pamięć, jeśli myślało się o dobrze zdanym egzaminie z historii starożytnej. Dlatego tez ucieszyłem się, kiedy w księgarni mój wzrok przykuła pozycja brytyjskiej filolog klasycznej Mary Beard. Jest ona znaną i cenioną znawczynią świata antycznego, szczególnie antycznego Rzymu. Jej programy dotyczące życia codziennego Rzymian ogląda się z wielkim zainteresowaniem. Nie inaczej jest z książką. Wkręca się w umysł od pierwszych kart. Nie jest to historia przeładowana treścią, wojnami i datami oraz całą masą nazwisk. Oczywiście nie unikniemy tego, bo w końcu to książka o historii, ale nie jest to typowy podręcznik akademicki. Zresztą ona w ogóle podręcznikiem nie jest. Dzięki temu jest ona przeznaczona dla szerszego grona odbiorców. Kto interesuje się Włochami, powinien ją koniecznie przeczytać. Dlaczego? Dlatego, że dzięki temu będzie miał solidne podstawy historii Włoch. Czytelnik dowie się, jak powstał Rzym, dlaczego stał się militarną potęgą i postrachem całego ówczesnego świata. Historia przeplata się także z historią społeczną i życiem codziennym. Ważne są dla niej także problemy z kanalizacją, niewolnictwo, spory migracyjne i religia. To wszystko znajdziecie w tej książce.
Zaskoczyło mnie tylko zakończenie. Spokojnie, mogę napisać to, bo spoiler nie będzie. Otóż książka kończy się na roku w 212. Wtedy to cesarz Karakalla wydał edykt (Constitutio Antoniniana), który przyznawał prawa obywateli wszystkim mieszkańcom Imperium Rzymskiego.
A to jeden z jej filmów…
Czekam na Wasze komentarze z tytułami książek, które przenoszą Was do słonecznej Italii.
0 thoughts on “5 ulubionych książek z Włochami w tle…”