Lubię księgarnie i antykwariaty. Lubię zapach starego papieru. Lubię ten szelest papieru kiedy przewraca się kartki. To taka moja ulubiona „muzyka”. Dlatego też często zaglądam w te miejsca i wiem, że przepadnę, zniknę na godzinę, dwie…Tak było właśnie ostatnio kiedy to chodziłem po Empiku bez większego celu, rozmawiałem przez telefon, dzieliłem się wrażeniami dnia z pracy i nagle w ręce wpadła mi ta oto książka.
Nie jestem specjalnie fanem Toskanii i głównie za sprawą ilości książek o Toskanii właśnie…smaki Toskanii, kolory Toskanii, ulice Toskanii, wino Toskanii, domy Toskanii, wszędzie Toskania krzyczy z regałów. Pomyślałem, że dam jednak tej książce szansę. I cieszę się, że to zrobiłem. To nie jest książka o Toskanii jakich mnóstwo w księgarniach.
Czytelnik wraz z autorem wędruje przez region i jego wybrane miasta. Odwiedzamy zatem zakątki mało znane obcokrajowcom i czasami nawet samym Włochom.
Autor o swojej książce pisze: „To nie jest tradycyjny przewodnik z koniecznymi do zrealizowania planami podróży, hotelami i restauracjami. Moim celem jest rozbudzenie żądzy odkrywania, sprawienie, że ci, który czują się bardziej podróżnikami niż turystami, wynajmą samochód, zainwestują w dokładną mapę, wybiorą miejsca, które ich zaintrygują, i po prostu się tam zatrzymają„.
Autor z czytelnikiem przenosi się w czasie. Pokazując nam to, co było „wczoraj”, jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego „dzisiaj” jest tak a nie inaczej i co ukształtowało obecną rzeczywistość. Szczególnie na wyobraźnię działa rozdział dotyczący wydarzeń z czasów II wojny światowej w wiosce Sant’Anna di Stazzema. Ta toskańska wioska padła ofiarą rzezi dokonanej przez hitlerowskich Niemców 12 sierpnia 1944 roku. Masakra w wiosce stała się jednym z kluczowych wątków powieści Jamesa McBride’a pt. Miracle at St. Anna (2001), a także będącego jej ekranizacją filmu o tym samym tytule z 2008 roku (reż. Spike Lee).
Internet wspomina niekiedy, że to taki Makłowicz i Cejrowski w jednej osobie, ale ja osobiście nie szalałbym z takimi porównaniami. Patrząc na bibliografię i aż 32 pozycje w niej, zdajemy sobie sprawę, że nie jest to czytadło, jakich wiele. To porządnie przygotowane kompendium wiedzy o Toskanii. To nie powieść przygodowa osadzona, w tym regionie Włocha relacja podróży, swoisty dziennik.
Jedynym mankamentem książki jest brak fotografii. A w każdym razie taka była moja pierwsza myśl, kiedy wziąłem książkę do ręki. Z drugiej jednak strony to nie album a książka, która działa na wyobraźnię tak bardzo, że czuje się promienie słońca na twarzy i zapach potraw, o których autor ze szczegółami opowiada.
Polecam tym, którzy lubią książki jakieś a nie wszystkie podobne do siebie (bądź nawet takie same a różniące się czasem tylko tytułem)…
0 thoughts on “Czas odkryć Toskanię…”